W świecie którym rządzi pieniądz zapominamy o tym jak bardzo dla nas ważny jest drugi człowiek. Liczy się tylko ilość zer na naszym koncie, kontakty i prestiż. Kiedy wracamy do domu wita nas przejmująca cisza i kot. Otwieramy wino, napełniamy kieliszek. Teraz zaczyna się nasze nocne życie. Stukot klawiatury... i szukanie osób, które chociaż przez chwilę zapełnią głuchą ciszę naszego domu dźwiękiem nadchodzącej wiadomości.
Wirtualne znajomości dają nam namiastkę prawdziwej przyjaźni. Mówimy ile chcemy i co chcemy rozmówcy. Czasami jest to prawda, czasami wierutne kłamstwo. Jednak trwamy w tej matni, bo nie da się żyć samemu.Człowiek potrzebuje bliskości. Chociażby tej wyimaginowanej. Wirtualni znajomi, nie będą zważać na to, że jesteś bez makijażu, w wyciągniętym starym swetrze, który już dawno powinien wylądować w kontenerze. Nie będąc potępiać Twojego mało wyrafinowanego gustu muzycznego, kiedy dnia nie będziesz zaczynać od Bacha, a od jakże wymownych słów "nie daj się" nucąc za zelektryzowaną panią. Jednak oni zawsze będą. Ty wchodząc do mieszkania, pierwsze co zrobisz to włączysz komputer i sprawdzisz swoją skrzynkę będąc niemal pewną, że czeka tam na Ciebie kilka nowych wiadomości.
I tak cichy dźwięk komunikatora wypełnia otaczająca Cię pustkę.
Wirtualne znajomości mają od groma swoich zalet. Rozmówca ocenia nas po tym jacy jesteśmy. Liczą się tylko nasze poglądy, pasje i umiejętność bezbłędnego pisania. Na nocnych rozmowach możemy być ubrani bądź jak, strój nie ma znaczenia. Nie musimy też płacić obłędnych kwot za drinki! Rozmawiamy z kim chcemy i kiedy chcemy!
Zasadniczy minus?
Nigdy nie wiemy, czy ten po drugiej stronie kabelka jest tym za kogo się podaje. Nie mamy możliwości jego weryfikacji. Jesteśmy pozbawieni możliwości konfrontacji tego co nam przekazuje z mowa jego ciała. Nie spojrzy nam prosto w oczy, nie mamy pojęcia czy jego śmiech jest szczery. Poświęcając czas na rozmowę z nim, z czterech ścian biura, zamykamy się w czterech ścianach domu.
Czy internetowe znajomości są złe?
Oczywiście, że nie. Sieć pozwala nam na spotkanie ludzi o podobnych pasjach, zainteresowaniach, czy też znajdujących się w podobnej sytuacji. Tutaj wszyscy jesteśmy równi. Nie liczy się to jak wyglądamy, jaki mamy status społeczny. Za pseudonimem chowamy swoje wszystkie kompleksy. Bycie anonimowym, pozwala nam na bycie wolnym. Jednak bycie anonimowym usypia też naszą czujność. Może pozwolić nam stać się ofiarą. Nie tylko możemy zostać wykorzystani, ale sami możemy stworzyć sobie internetowa klatkę, która sprawi, że naszym jedynym oknem na świat będzie monitor. Naszymi jedynymi przyjaciółmi, Ci z sieci. Nie będziemy potrafi swobodnie rozmawiać w towarzystwie, a jedyną formą komunikacji w jakiej będziemy czuli się swobodnie, będą wiadomości tekstowe...
Staniemy się takimi wybrakowanymi ludźmi...
Wiesz Koszulo, czasami przeraża mnie ten internetowy świat. Boję się, że podążając za postępem, zatracimy w życiu to, co jest najważniejsze. Boję się, że głos komunikatora, zastąpi dźwięk ludzkiego głosu, czy jednak słusznie?
Szminka.
Wiesz Szminko, mnie za każdym razem przeraża, że ludzie naprawdę nie potrafią korzystać z dobroci jakie daje im technika. Teraz to coś normalnego, że Twoje wpisy nie są przywieszane na drewnianej tablicy, a moje odpowiedzi nie pędza kilka dni dyliżansem. Choć to momentami by mnie ucieszyło - bez wyjawiania powodów. Trzeba spojrzeń najpierw na siebie, czy aby... ta technologia nazbyt stała się częścią naszego codziennego życia, zakłócana przez sentymentalne wstawki wynikające z naszej wrażliwości... czy zbudowane na podstawie filmów. Hipokryzja - podsumowując. Mi nie bardzo uśmiecha się podjeżdżanie pod galerię koniem z wozem i w przypadku nierozczytania listy składników zawracać na drugi koniec miasta. Wolę wysłać smsa i po paru sekundach dostać odpowiedź - i jakkolwiek atakowałabyś moją sentymentalną stronę, to i tak nic nie zmieni chęci powrotu do tablicy i dyliżansów.
To co miało nas zbliżać, zaczyna nas oddalać. Internet coraz bardziej wkracza do naszego życia i czy tego chcemy czy nie, będzie on widoczny. na każdym kroku, no chyba, że zamieszkamy gdzieś w buszu, choć dziś i tam jest zasięg!
Poznawanie ludzi tutaj, w wirtualnym świecie, ma swoje wady i zalety. W zależności od tego, czego potrzebujemy. Żonaty zyskuje potężne narzędzie w szukaniu kochanki. Zagubiona istotna może trafić na osoby myślące tak jak ona, a więc przyczyni się to do przetrwania trudniejszego okresu w życiu. Możesz znaleźć cytat z książki w parę sekund, zamiast szukać przeglądając stronę po stronie. Zrobić zakupy itd, ale i tak braknie Ci na wszystko czasu - paradoks? Oczywiście. Niewyjaśniony.
Ten kto czeka tylko na dźwięk komunikatora, to osoba uzależniona! Poznawanie nowych ludzi, dostarcza więcej radości - może inaczej, emocji, niż za pośrednictwem tekstu w okienku.
Co komu sprawia przyjemność :) Ja tam lubię chodzić z nagim torsem! Co więcej. Nawet teraz, pisząc odpowiedz, tak właśnie jest! Choć zimno się robi i...
Ten kto czeka tylko na dźwięk komunikatora, to osoba uzależniona! Poznawanie nowych ludzi, dostarcza więcej radości - może inaczej, emocji, niż za pośrednictwem tekstu w okienku.
Co komu sprawia przyjemność :) Ja tam lubię chodzić z nagim torsem! Co więcej. Nawet teraz, pisząc odpowiedz, tak właśnie jest! Choć zimno się robi i...
Koszula.
dlatgo tez zaczelam uciekac od jakiegos czasu do reala.. ale tam albo nikogo nie ma albo ludziska klamia... wtedy pytam sie- co jest lepsze- wirtualna milosc, znajomosc czy to, co w realu, chociaz.. chociaz tesknie za przytuleniem realnym mezczyzna, realna przyjaznia... NIe to, ze jestem calkowicie samotna, oj nie, ale wiem, ze jestem samotna w sieci.. dotarlo to do mnie..Oj Szminko ale temat poruszylas, a temat poruszyl mnie...Niech zostane takze teraz anonimowa:) Na razie...
OdpowiedzUsuń